niedziela, 11 października 2015

Kolaż filo, a kolaż roboczy?

Nie będzie to na pewno post o tym jak kolaż zmieniał się od czasów, kiedy człowiek zaczął tworzyć pierwsze malunki, ani o tym jakiej gamy barw używamy przy tej technice.
Do zrobienia kolażu potrzebujemy jedynie własnej wizji.
Tak, tak, dobrze czytasz. Zastanawiasz się, dlaczego nie napisałam o nożyczkach, gazetach i kleju?
W moim rozumieniu kolaż to zbiór naszych myśli, ułożony w całość, która nie musi być spójna. Niestety takiej definicji kolażu nie znajdziecie na całej internetowej planecie. (teraz już tak, uffff!)
Do głowy przychodzi nam pewna wizja, dostajemy natchnienia (chociaż „moja” dr od przedmiotu o nazwie -nauki społeczne ostatnio wykrzyczała na zajęciach, że takie coś jak natchnienie nie istnieje, ja jednak mam inne zdanie).

Pojawia się myśl, którą chcemy w jakiś sposób przelać na zewnątrz. Jedni w tym momencie biorą kartkę, pisadło i obierają to w słowa, drudzy ustawiają sztalugę, przyczepiają kartkę do rysownika i maziają (Ci bogatsi robią to samo na płótnie), jeszcze inni ustawiają palce na progach gitary.
Dlaczego zaznaczyłam, że potrzebujemy jedynie własnej wizji?
Zacznijmy od „kolaży filozoficznych”.
Przypuśćmy, że mam ochotę przelać na zewnątrz myśl „świat dąży do wojny”. Znajduję stare pudełko po butach i wrzucam do niego wszystko co mi się z tym określeniem kojarzy. Mogą to być autentyczne przedmioty, albo faktycznie wycinki z różnorodnych gazet. Nie chodzi mi tu o materiał. Odwołując się, do wymyślonego przeze mnie tytułu, to jest mało ważne.
Chodzi mi tylko o to, abyście wyczuli na czym polega ta odmiana kolażu.
Kolaż można zrobić ze wszystkiego, co akurat mamy pod ręką, lub też starannie przygotować naszą wizję. Błąkamy się wówczas po sklepach, domach, rozmawiamy ze znajomymi, którzy uważają nas za dziwaków, zaraz po tym jak krzyczymy do nich: Ty masz w domu tę gazetę, z tą babą co ma usta koloru czarnego! To mi jest potrzebne do dokończenia kolażu!
W moim domu, po odsunięciu szafy, w związku z przemeblowaniem, znalazłam drzwi do Narni! Autentyk, za szafą były, w połowie, zamurowane drzwi. Niestety prowadziły do drugiego pokoju, ale wolę myśleć, że to Narnia J
Postanowiłam, że zakleję te drzwi jakimś zrobionym przeze mnie kolażem. Wzięłam starą gazetę z Fotografiska w Sztokholmie, kilka wydań K MAGu i jakieś Wysokie Obcasy, które nigdy nie zostały przeze mnie przeczytane. Tak powstał, dość spory (68x96cm) kolaż z gazet:



Nie było to do końca natchnienie z pełną wizją, a próba połączenia „ładnych ludzi”, na których „miło patrzeć” i można ich przykleić do drzwi naprzeciwko łóżka. Taki kolaż nazwałam kolażem roboczym. Zrobiłam coś ładnego, po to, żeby wypełnić przestrzeń, a nie po to, żeby przelać swoje myśli.
A może wszystko co tworzymy to przelewanie myśli?

Do kolaży będę jeszcze tutaj wracać. Mam w sobie dużo przemyśleń z tym związanych, szczególnie jeśli chodzi o drzwi! J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz